poniedziałek, 11 stycznia 2010

Pierwsze zdjęcie widoku z pracowniczej kuchni

Dziś nic ze zwiedzania i poznawania kraju nie będzie. Od razu jak wyszłam z pracy wróciłam do domu. Spalam w nocy tylko trzy godziny, więc muszę dziś odespać.
W pracy było nawet fajnie, dostałam od moich dziewczyn zszywacz i dziurkacz i się wzruszyłam.
Zrobiłam z przyczajki też kilka zdjęć w kuchni służbową komórą, którą podarowano mi chyba tylko w takim celu. Teraz widzicie jaki mam widok jak wcinam obiad :)





Poza tym muszę wymyślić jakąś inną odpowiedź na "hał ar ju", bo "fajn, end ju?" już mi wychodzi bokiem. Może coś po rumuńsku się nauczę i przyszpanuję? Poza tym mój zasób słów rumuńskich zwiększa się z dnia na dzień, dziś nauczyłam się nowego słówka: punga czyli siatka. Pani w sklepie była taka miła, że zapakowała mi zakupy w pungę, a wino poradziła, żebym schowała do torebki, bo siatka może się urwać . Po angielsku. Pani w sklepie.

Na moim piętrze się ożywiło, jak wychodziłam z windy najpierw poczułam marihułanę, a potem zobaczyłam, że ktoś ogląda mieszkanie obok, do wynajęcia przez tą samą agencję co moje. Więc jest nadzieja, że będę mieć sąsiadów!
Jutro muszę wybrać się na poszukiwania śmietnika, bo już mi zaczyna śmierdzieć w kuchni.
A co do sąsiadów, to na górze ktoś gra na pianinie, więc miło jest.

Teraz w ramach relaksu pije kolejne przepyszne winko za 14lei=14 zł (ups, chciałam wpisać nazwę, ale zobaczyłam, że to chilijskie wino, więc daruję sobie), wcinam ser pleśniowy, bagietki i humus. Oto sesja specjalnie dla Samuliny:



Mniam mniam!


A przed chwilą zobaczyłam, że pani z naprzeciwka nie mieszka w aucie sama, mieszka z panem, który wyszedł na siku na trawkę. Przynajmniej nie jest sama.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...