sobota, 30 lipca 2011

Sobota

Sobota zaczela sie wspaniale, za oknem chmury, wiatr i temperatura ponizej 25 stopni! Co za rozkosz, wiatr i zimne powietrze! Wyszlismy do sklepu na zakupy i bedziemy powoli zaczynac pakowanie i feng szui... jakbym wiedziala, ze nie bede miala wyprowadzki z Rumunii placonej przez firme nie nagromadzilabym tyle dziadostwa...
Wiec dzis bede sobie sprzatac, gotowac, lezec, sluchac muzyki, a wieczorem pojdziemy do parku, bo gra Buena Vista Social Club, ale juz nie ma biletow, wiec bedziemy sluchac zza bramki :)
Na zdjeciu ja i moja dieta odkwaszajaca.

piątek, 29 lipca 2011

Kino Scala

Człowiekowi się wydaje, że zna angielski, a idzie na Piratów z Karaibów do kina z rumuńskimi napisami i bida, coś tam wskoczy, ale nie dość, że mówią szybko, to jeszcze kino rumuńskie ma zepsuty dźwięk i nic nie słychać.

poniedziałek, 25 lipca 2011

Kwas

Od wczoraj jestem na odkwaszaniu organizmu, wiec ograniczam pokarmy i zachowania zakwaszajace mnie i zaburzajace rownowage kwasowo zasadowa (miecho, cukier, kawa, i stres). Wczoraj zrobilam kasze jaglana z warzywami i byla tak pyszna, ze mi slinka ciekla po brodzie jak sobie pomyslalam o niej. A dzis w sumie nie wiem co zrobie, jeszcze nie mam weny, ale ogolnie to moze poszalec, bo warzywa sa tak tanie, ze moge jesc co chce w nieograniczonych ilosciach!!! Niestety warzywa oprocz selera, za ktorego zaplacilam wlasnie 10 lei, ale zrekompensowalam cukiniami i lubczykiem i koperkiem za 2 zlote. ach taka ze mnie dobra gospodyni :P
niestety Tycek sie zakwasza i nie chce o diecie alkaliczniej sluchac i czytac. A pomidory maja tu tak pyszne jak u nas 20 lat temu, slodziutkie i pachnace i za 2 zl kilo, i mozna same je jesc albo dac na chleb z maselkiem i starczy. koniec.

sobota, 23 lipca 2011

poniedziałek, 18 lipca 2011

Dacia Trip IV

Troche przesadzilismy z planowaniem, bylismy tak spragnieni gosci, ze chcielismy im pokazac wszystko! Wiec w piatek rano (no moze nie tak rano, kolo 13tej) jak juz Dacia przyjechala od pana z wypozyczalni wyruszlismy na przygode rumunska do Transylvanii nnr. IV. Na poczatek Synaia, zamek Peles i obiad. Potem szlif przez Bran z zamkiem Drakuli i poszukiwanie wsi Pestera, gdzie mielismy spac. Pestera to maciupka wioska, z kilkoma domami, dwoma pensjonatami i krowami z dzwonkami na szyi. pieknie i cicho i zielono.


Pestera to po rumunsku jaskinia, i faktycznie pisali, ze w Pesterze piekna jaskinia, wiec po sniadaniu sie postanowilismy wybrac do tej pieknej jaskini...Po 2 godzinach dotarlismy do Magury, wsi w ktorej bylismy na urodziny moje, ale jaskini nie znalezlismy niestety, wiec musielismy tym razem odpuscic, bo nasz napiety plan nie pozwalal na dalsza zwloke.


Szybko przejechalismy przez Rasnov, Poiane Brasov a na koncu Brasov, zeby jeszcze zanim zrobi sie ciemno dotrzec do zamku w Fagaras. Oto nasi towarzysze podrozy i Brasov w tle. A nizej zamek w Fogarasach.
Po drodze mijalismy mnostwo wiosek, ze starymi waryownymi kosciolami, w ktorych jedyny pojazd to woz z koniem i ma sie wrazenie, ze czas zastrzymal sie w miejscu kilkaset lat temu.

Pod wieczor nareszcie dotarlismy do mojego ukochanego miejsca - Sighisoary, a tam szybko na spacer, zeby zwiedzic zanim sie sciemni, a potem szybko cos zjesc, bo umieralismy z glodu, a potem szybko do pensjonatu ubrac sie, i znow szybko na zwiedzanie miasteczka noca, zanim padniemy ze zmeczenia, bo rano trzeba bylo wyruszyc wczensnie, bo mielismy w planie trase Transfogarska.


W niedziele caly dzien spedzilismy w trasie na trase transfogarska i na trasie transfogarskiej i wracajac z trasy transfogarskiej do Bukaresztu. W sumie udało nam sie zobaczc Sinaie, Bran, troszke Brasov, Pestere, Magure, Fogaras, Sighisoare i Fogarasze. Zrobilismy ok. 800 km i co najwazniejsze Dacia dala radę! brawo!

A tu będzie post o wizycie Marka i zwiedzaniu pałacu Caucescu

Marek miał pecha, trafił na najbardziej gorący do tej pory weekend w Buku,więc niestety nie za dużo udało się mu zobaczyć, bo przez większość czasu siedzieliśmy w mieszkaniu pod kilmatyzacją. Ale za to udalo nam sie zobaczyc Parlament, czyli Pałac Caucescu (2 najwiekszy na swiecie po pentagonie budynek asdministracyjny) w srodku, szalu nie ma, ale warto zobaczyc. Najwieksza atrakcja podczas zwiedzania byla scena budowana na koncert Bon Jovi, czy jak kto woli Jon Bovi:]

W sobote zrobilismy impreze na mieszkaniu i zrobilo sie bardzo srodkowoeuropejsko, oprocz Polakow byly 2 Slowaczki, Wegrzy, kilka Rumunow. Pod koniec imprezy zapanowal nastroj polak-slowak-wegier-rumun dwa bratanki, bo udalo nam sie oproznic zubrowke, zoladkowa gorzka, borowiczke, troche slowackiej gruszkowki oraz troche uzo. Nadal w naszym barku lezakuja metaksa, jim beam, uzo, borowiczka, rakija gruszkowka. Swiadczy to jedynie o tym, ze jestesmy prawdziwymi partiotami i pijemy tylko polska wodke. I jest kryptoreklama, gdyby ktorys z naszych znajomych pijakow chcial sie wybrac w odwiedziny:)

Wracajac do Marka, na pewno bedzie zawsze wspominal niezapomniany weekend w Buku, tymbardziej, ze biedak musial wyjechac na kilka miesiescy do brzydkiej, brudnej Lozanny i to zaraz po opuszczeniu naszego pieknego Bukaresztu...

Slanic

Niemożliwe stało się możliwe – za jakieś pół godziny będę jadła bób w Bukareszcie!!! Od miesiąca chodził za mną i ślina mi ciekła na samą myśl o bobiku z masełkiem i zieloną pietruszką. I właśnie przed chwilą byłam u Asi G. odebrać w zamian za melona dostawę świeżego bobu, który przyleciał do mnie w jej walizce prosto z Krakowa. I jeszcze wyborczą dostałam, co prawda dzisiejszą, bez obcasów, ale nie będę wybredna, jest dodatek o tym jak spędzać wakacje, że minimum 3 tygodnie, żeby naprawdę odpocząć, haha, ja się nie moge doprosic o 2 dni w sierpniu, zreszta i tak musze je dostac, bo juz kupilam bilet do PL :P, wiec mamo mroz bob na zapas.

Na weekend pojechalismy z Mada i Oktawem i jej bratem do Slanic,czyli taka wiocha, z jeziorem solonym, ktore bylo zbyt slone dla mych swiezo ogolonych nog, ze po 5 minutach plywania i cierpienia moje kapiele solne musialy sie zakonczyc. Chłopaki zażyli jeszcze smierdzących kąpieli błotnych, może i pomagają one na skóre, ale na jej zapach wrecz przeciwnie. Z Buku wyjechalismy o 6 rano, na miejscu bylismy po 8, wiec po 4 godzinach plazowania w cieniu zebralismy sie stamtad, zeby poszukac jakiegos nocleg... ha, wydawalo sie tak banalnie proste...

Po 7 godzinach, w ciagu ktorych objechalismy kazda wioske wokolo i pytalismy kazdego czlowieka napotkanego o kazare, czyli zakwaterowanie, udalo nam sie w koncu znalezc obskorny osrodek i pensjonat z domkami. Ja mialam w miedzyczasie niedocukrzenie,bo z tej calej afery zapomnialam, ze nie jadlam nic od 6 rano i jak sobie to uswiadomilam, to prawie zemdlalam, bardziej z szoku, ze jestem w stanie tak dlugo nie jesc, zawsze wydawalo mi sie to nie osiagalne. Wracajac do noclegu, to zgodzilismy sie zaplacic 50 od osoby, ze sniadaniem (jak sie okazalo potem skladalo sie z 2 plasterkow szynki,kawaleczka pomidora,chleba i kawy parzonki). Nie przeszkodzilo nam tez to, odbywalo sie tam wesele, a ogród wyglądał tak:

Najwazniejsze, ze lozka byly i lazienki z ciepla woda, a jeden pan,ktory zajmowal sie w sumie nie wiem czym, zbil nam nawet stol, na ktorym moglismy pograc w remika (tego bez kart) i whista.W niedziele, w planie byla kopalnia soli,ale zniechecily nas ponad 2 godzinne kolejki ,wiec pojechalismy na jakas polane, gdzie ja oddalam sie wypijaniu piwa, czytaniu zwierciadla i odganianiu od siebie,os,pszczol, mrowek i innych gadow, a reszta grala w whista.

Jesli ktos bierze pod uwage wycieczke do Slanic, to odradzam, lepiej pojechac po raz 10 do Sigishoary, albo do Wieliczki :P

Aha,dodam jeszcze, ze w wiosce Valenii de Munte (czyli, w wolnym tlumaczeniu Walenie w górach), gdzie znalezlismy nocleg, byl tez Lidl i kupilam piekne, mieciutkie przescieradlo, pieczywo chrupkie i 2 worki zelek Harribo na przecenie.

piątek, 15 lipca 2011

Upał

Jest tak gorąco, że z kranu leci gorąca woda, wcinam melona i pije kole z lodem. Mielismy dzis jechac nad morze, ale jednak pojedziemy jutro rano. Ma byc 36 stopni i naprawde w Buku nie da sie wytrzmac. Od kilku dni mamy klime wlaczona non stop,ale i tak jest cieplo, jak idziemy spac i wylaczamy musimy w nocy kilka razy ja wlaczac.aaa ja chce do ulewnego Sacza, mam juz dosc slonca i upalu,skoro i tak nie moge sie nimi nacieszyc, bo nie mam urlopu.buuu

niedziela, 3 lipca 2011

Masakra

Cos strasznego sie stalo dzis ze mna. Od rana zjadlam:dwie kromki z serem,potem grzanke z miodem i kakao.Potem paczke naczosow, delicje malinowe,puszke koli, czekolade. Na potem mam jeszcze melona, banany i skladniki na zupe cebulowa. Spalam do 2 i ogladam kochane klopoty od 4 godzin:)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...