wtorek, 12 stycznia 2010

Pierwsza koleżanka

Dziś w pracy było takie urwanie głowy, że nawet nie zdążyłam nic zjeść... Żartuję, zjadłam resztkę humusa i bułkę, ale powyższe zdanie brzmi bardziej dramatycznie.

Po pracy pojechał ze mną Angelo z działu administracji do urzędu imigracyjnego, żeby wyrobić pozwolenie na pracę. Pani w okienku była bardzo miła i załatwiliśmy wszystko w 10 minut, w czwartek mogę już odebrać papiry. A przy okazji pozwiedziałam trochę okolicę, bo choć biuro było rzut beretem najpierw musieliśmy zahaczyć o moje mieszkanie, bo zapomniałam paszportu, więc pojechaliśmy furą i postaliśmy trochę w bukaresztańskich korkach.
Angelo polecił mi kilka coffeeshopów, a jak zapytałam podchwytliwie co tam można kupić i powiedział, że kawę albo czekoladę na gorąco, to wiem, że miał na myśli kawiarnię a nie kofiszop.
Tak czy siak dużo ślicznych knajpeczek i klubów jest w okolicy, więc możecie już zacząć przyjeżdżać!

Poniżej mapka dla odwiedzających mnie; na zielono hotel intercontinental przy mojej ulicy, na czerwono parlament a strzałka fioletowa to tam mieszam.


Aha, zapomniałabym o najważniejszym, w niedzielę jak miałam doła zarejestrowałam się na portalu dla expatów i dziś dostałam wiadomość od jakiejś Słowaczki, która też jest od tygodnia w Bukareszcie na rok i może skoczymy na jakieś piwo albo kawę. Tak czy siak mam już "prawie koleżankę". Narazie jest wirtualna, ale od razu lepiej się czuje. I może będą dwie pieczenie na jednym ogniu i nie będę musiała szukać nauczyciela od czeskiego!

Dziś jedna koleżanka z pracy powiedziała, że wprawdzie nie zabierze mnie na clubbing, ale jak lubię rockowe klimaty to możemy się gdzieś wybrać i jeśli chcę skombinują mi bilet na AC/DC, bo w necie już nie można kupić. To już można liczyć jak "prawie" drugą koleżankę :)

Idę leżec, bo jestem padnięta a już 22.15.Pa!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...