sobota, 13 lutego 2010

Powrót do życia

Nie pisałam wczoraj, bo nie miałam siły. Miałam takiego kaca po koncercie, że musiałam całą energię w pracy skupić tylko na tym, żeby nie zwymiotować na kogoś i żeby nie było ode mnie czuć alkoholu. Ale jakoś wytrwałam i dotarłam po 7 godzinach do domu i leżałam i oglądałam filmy. Nie miałam apetytu więc nic nie jadłam i w końcu w okolicach godziny 22 kac odszedł i zostawił mnie w spokoju. Tak się tym faktem uradowałam, że grałam w pasjansa do 2 w nocy i nie mogłam potem zasnąć. Nieważne, kogo to obchodzi.

Na koncercie było naprawdę fajnie, fajnie usłyszeć sexi boy na żywo, chociaż chłopaki nie zaśpiewały all I need.


Poza tym śnieg topnieje i miasto się zamieniło w rzekę tak jak przewidywałam:




A ja zamieniłam sobie włosy proste na loki i idę na domówkę do Ivy, biorę Ludivine i sałatkę warstwową z tuńczykiem i dwa piwa, gdyż mam mocne postanowienie niepicia od dziś. Ma być koło 20 osób i karaoke, więc będzie wesoło.


1 komentarz:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...