
ale sprawdzałam na stronie polskiej, gdzie kosztuje 80 zł, więc akurat tyle ile wydarłam od ludzi z timu. a kurde tutaj kosztuje 140! więc brakuje mi trochę kasy, ale nie pójdę po wszystkich, żeby dali po 5 lei więcej, bo kupiłam za drogi prezent. Niech się mały Razvan cieszy:)
Kupiłam też wagę, żeby nabrać motywacji do dalszej diety, ale nie wiem jak to będzie, bo coś chyba nie za bardzo zrzuciłam z tego co waga pokazuje, no ale nic, poczekam jeszcze tydzień, Iva mówi, że są darmowe rowery w parku Herestrau a Aga przywiozła rolki, więc już niedługo nie tylko dieta ale i ruch :)
Po drugie, Iva stwierdziła, że jestem szalona, że po 2 tygodniowej kuracji i na antybiotykach wybieram się w góry na wycieczkę rowerową, w dodatku w weekend na lać. I zdobyłam się na asertywność i zadzwoniłam do menażerki i powiedziałam, żeby odwołali rezerwację dla mnie, nie chce ryzykować, bo w sumie ucho dalej zatkane. A może jak przyjedzie korason następnym razem to się na taką wyprawę razem ze wspinaczką wybierzemy.
Więc nie jadę, ale wciąż też nie piję, bo antyb. i dieta, więc muszę coś na weekend zaplanować. Może do kina pójdę, bo dawno nie byłam.
A chciałam napisać posta, że się nowe pokolenie Klubu Dam (dawnego Klubu Źle Prowadzących Się Dziewic)rodzi się w Saczu (tzn. część w Sączu, część w Dublinie, ale sądeckie silne korzenie :)
Poznajcie moją nową chrześnicę Lalutkę, już za dwa tygodnie zobaczę to maleństwo:

a tu Felusiątko, co się urodziło w tym tygodniu i jest takie majutkie, nie wiem czemu zdjęcie się bokiem ładuje, i nie wiem jak to zmienić w tym głupim html:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz