środa, 7 września 2011

Rumuńskie babuszki cz. II

Jak już napisałam o jednej babuszce, to opiszę też wyprawę po kartę do domofonu w zeszłym tygodniu. Administracja jest czynna dwa razy w tygodniu, w godzinach 10-11 lub 13-14, więc jak chce się zapłacić np. czynsz to trza nie iść do roboty, albo się spóźnić tak jak ja. Myślałam, że odbranie karty i powiedzenie: wszystkie zaległe czynsze płaci właścicielka, a ja dopiero od września (miałam napisane na karteczce:P) zajmie mi jakieś 10 minut. Trochę niedoszacowałam, bo spędziłam tam 1,5 godziny... W pokoju administracji siedziały dwie babcie, jedna jak się okazało czekała, żeby zapłacić czynsz, ale to nie jest takie mehehe trzeba poczekać na księgowego. Na początku jakiś stary dziadek się wepchał i wciskał wszytkim miód, ale po 15 minutach wepchałam się i ja i siadłam na krześle obok niego i zaczęłam dukać, że ja po karte do domofonu i że z mieszkania 33. Ale niedoczekanie moje, pani która siedziała za biurkiem nie była tą na którą wszyscy czekaliśmy... tamta była już pół godziny w drodze z 3 piętra. Po 20 minutach przyszła, ale klucz udało mi się zdobyć po godzinie. Wcześniej wpisała mnie ołówkiem do księgi lokatorów (mnie i mojego męża). Potem wysłała jeszcze innego dziadka na ksero, żeby zrobił dla mnie kopię jakiegoś spisu kaloryferów w mieszkaniu. W międzyczasie przychodziły inne dziadki, skarżyć się, że nie ma ciepłej wody na przykład, albo jacyś robotnicy pożyczyć drabinę, bo w pokoju 2X2 metry stały 3 wielkie drabiny. Trzeba było jeszcze zadzwonić po księgową, żeby się pospieszyła i poszukać tej karty do domofonu. Następną wizytę, żeby zapłacić czynsz odbędzie Tycek.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...