Moja ulubiona pora roku w Bukareszcie, jest ciepło, a nie gorąco, tzn. w sobotę było 33 stopnie, ale przynajmniej w nocy nie jest upalnie. Nawet w piątek zaszalałam i pierwszy raz od 5 miesięcy spałam pod kołdrą. Poza tym ten post jest po to, żeby napisać, że zaczyna mi się podobać w Buku. To nie znaczy, że chce tu zostać i że nie tęsknie i że nie wolalałabym gdzie indziej mieszkać, bo wolałabym. Ale bardziej mi się podoba niż jakiś czas temu, mieszkanie ma skrzypiące parkiety i jest fajniejsze niż poprzednie, mam dużo ładniejszą trasę do pracy i pod blokiem mamy ludzi, którzy z samochodów sprzedają owoce i warzywa i panie, które sprzedają kwiaty, kupiłam sobie 3x chryzantemy filowetowe i żółte i mam teraz tak ładnie czysto i pachnąco, bo Tycka nie ma, więc nie ma kto bałaganić :>
I jeszcze zmieniłam open spejs i mam najfajniesze biurko w całym dziale, czyli ukryte i z dopływem światła dziennego. ha!
To moj nowy opej spejs:
A to kącik, który dziele z Oktawianem, który cały czas dłubie w nosie i rozrzuca dookoła to co wydłubie i wydaje mu się, że tego nie widzę... No ale teraz pojechał na 3 tyg. na wakacje, więc będę miała spokój.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz