Od września płacimy za cały pakiet: kablówkę, internet i telefon stajonarny - mamy 200 minut, żeby dzwonić do domu za fri. ALE telewizor nie działa i jak się okazało telefon też już nie, chociaż na poczatku wszystko było ok. Dobrze, że mam internet i się mogę wyżyć twórczo.
Byłam dziś 3. raz na koncercie Yasmin Levy, która po raz pierwszy występowała w Rumunii w ramach festiwalu George Enescu (rumuński Szopen). Było cudownie, jak zwykle ciary na plecach i łzy w oczach ze wzruszenia i piękna muzyka. Dla niej też to był wyjątkowy koncert, bo pierwszy od urodzenia dziecka dwa miesiące temu. Z co policzyłam wynika, że musiała zajść w ciążę rok temu w październiku, prawdopodobnie po koncercie na kazimierzu w synagodze tempel, po tym jak zjadła zapiekanke u Endziora :)
Wracając kupiłam sobie 2 litry lodów o smaku kawowym i własnie pożeram je, przez łzy, gdyż wracając z koncertu zgubiłam mój pierścionek ukochany. Był trochę za duży i musiał mi się gdzieś ześlizgnać z palca i zniknać...Biedny, nie dość, że był stary i nie błyszczał, to jeszcze wylądował gdzieś na ulicy i na pewno nikt go nie znajdzie i nie zabierze do domu :(
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz