Nadeszła wiosna (wczoraj 14 stopni) i odessała z nas energię. Lucek dał dobry przykład i wyruszył na weekend w góry Bucegi. My w sobotę pojechaliśmy do bili 300 metrów od domu na zakupy furą. Z przerażeniem stwierdzamy, że zima nie służy naszemu autku. W ciągu miesiąca mamy dwa pęknięcia na przedniej szybie które rosną, dziwne odgięcie na drzwiach kierowcy (co ciekawe Tycek wypatrzył to samo uszkodzenie w kilku innych golfach), wgniecenia na dachu - nie wiadomo skąd i jeszcze brak kołpaka.
W niedziele znów nic nie robiliśmy, nawet spacer okazał się zbyt wyczerpujący. Więcej energii miała Katarzyna, którą zasuwającą z kijkami dookoła jeziora spotkaliśmy w parku Herestrau. Po 20 minutach spaceru odpuściliśmy sobie i pojechaliśmy kupić majtki do h&m. Atrakcją dnia była tarta ze szparagami, szynką parmeńską i parmezanem, która zniknęła w 6 minut.
Napisałabym więcej, ale muszę odrabiać zadanie z rumuńskiego.
Poniżej bardzo ciekawy (oczywiście rumuński) sposób na poradzenie sobie ze śniegiem - wywiezienie go w centrum miasta na plac Victoriei i zostawienie :)
sklep z majtkami na piata Unirii:
tartunia:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz