sobota, 18 lutego 2012

Fatalne utknięcie

Rano miałam wizytę u lekarza, postanowiłam wyciągnąć Tycka ze mną, żeby odśnieżyć auto i przepalić silnik. Jako że auto było od tygodnia pod śniegiem przezornie wyszliśmy z domy 40 min. wcześniej, żeby go odśnieżyć. Po 20 minutach machania łopatą (śnieg po kolana) udało się wyjechać. Prawie wyjechać, utknęliśmy w połowie ulicy blokując ruch z obu stron. Najpierw jakiś dziadek podszedł i zaczął pomagać. Potem ja wsiadłam do auta a oni pchali, niestety nie szło ani w jedną ani w drugą stronę. Potem dołączyli ludzie których blokowaliśmy po obu stronach, trzech ochroniarzy z budynku obok a na koniec dwóch policjantów. Po 20 minutach pchania, usuwania śniegu i lodu 5 łopatami, podkładania kamieni i boksowania udało się wyjechać. Niestety wizyta przepadła a następne miejsce dopiero w marcu. Nie chciało się metrem jechać to teraz muszę czekać miesiąc.






 Miejsce zbrodni, wygląda bardzo niewinnie...


 A tu wejście do bloku, muszę odkopać gumiaki:


1 komentarz:

  1. ja miałam dziś "zasepke" 20 cm z lewego boku samochodu i zrezygnowałam z zakupoweg wyjazdu do Lidla ;)u nas śnieg topnieje w oczach

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...