niedziela, 11 marca 2012

Велико Търново - Veliko Tarnovo

Postanowiliśmy zrobić bardzo spontaniczną wycieczkę do Bułgarii, 180 km od Bukaresztu do Veliko Tarnovo. Jedno z najstarszych miast w Bułgarii, historycznie trzecia stolica państwa. Miasto położone na kilku wzgórzach, lokalizacja miasta wymusiła wyjątkowo ciasną zabudowę, sprawiając wrażenie, iż domy stoją jeden na drugim. Z Bukaresztu wyjechaliśmy skoro świt po 12tej w południe a do celu dojechaliśmy po południu kolo 4, zdążyliśmy pobiegać tylko chwilę po wąskich uliczkach szukając hoteliku. Potem szybko na obiadokolację, która była pyyyyszna; zapiekany ser biały z miodem i orzechami, frytki z serem, ale takie pyszne bułgarskie, potem ja jadłam mięsko z papryką i ogórkami, a Tycek królika z pieczarkami. Wszystko było przepyszne i bardzo tanie. Oczywiście wszystko popiliśmy wspaniałą Zagroką. Po takiej kolacji jedyne co byliśmy w stanie zrobić to doturlać się do hotelu i grać w remika.

Dziś bardziej intensywnie, po olbrzymim śniadaniu (między innymi poczęstowali nas jogurtem domowym, który jest najlepszym jogurtem jaki jadłam: Lactobacillus Bulgaricus – to bakteria, która sprawia, że bułgarski jogurt ma tak wyjątkowy i niepowtarzalny smak i konsystencję. Żyje ona wyłącznie w bułgarskim powietrzu. Sprawą na której Bułgarom bardzo zależy to to by jogurt, znany w Bułgarii jako“kiselo mlyako” – został uznany jako produkt wyłącznie bułgarski) wybraliśmy się na zwiedzanie dalszej części miasteczka, ruin zamku na jednym ze wzgórz, pobliskiej wioski Arnabasi  (Arbanasi to urokliwa wieś położona zaledwie 4 km od Tyrnowa. Kryje ona tajemnicze klejnoty bułgarskiej architektury. W żadnym innym miejscu w Bułgarii nie spotyka się takiej architektury. Znajdują się tu okazałe domy przypominające fortece.Magii temu miejscu dodają cerkwie, monastyry i kaplice). Na koniec monastyr Preobrajenie, do którego nie weszliśmy, bo jesteśmy nienormalni trochę i zawędrowaliśmy na pobliski cmentarz i stwierdziliśmy, że stara cmentarna kaplica w runie to musi być ten monastyr...ale teraz sprawdzam w internecie i okazało się, że jednak trzeba przejść przez bramę i w środku za bramą jest śliczna cerkiew... no cóż... następnym razem może się uda:)

W mieście było pełno sierściuchów, jeden ten szary był w ciąży i podeszła do mnie rano jak czekałam przed hotelem na Tycka i przytulała się przed 20 minut, taka słodycz, chcieliśmy sobie z Tyckiem porwać małego kociaka, ale jeszcze się nie urodziły. Jeśli nie znajdziemy żadnego w Bukareszcie wrócimy do Bułgarii, żeby jednego przemycić.

Na zdjęciu 11 widać klepsydry na jednym z domów, jest ich cała masa, jak przechodziliśmy między tymi domkami obwieszonymi klepsydrami ze zdjęciami umarłych dostawaliśmy ciary na plecach. Teraz dopiero czytam, że w Bułgarii jest taki zwyczaj, że klepsydrę wiesza się nie tylko po jego śmierci, ale także w przeróżne rocznice i "miesięcznice", miesiąc po śmierci, pół roku, rok itd. Taka jakby trochę ulga?

Na zdjęciu 8 nasz uroczy hotelik, jeśli ktoś się będzie wybierał do Veliko Tarnovo, to tylko tam, nazywa się Gurko a na zdjęciu ostatnim widok z okna.


















2 komentarze:

  1. fajna wycieczka pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. super :)) jaki klimacik fajny, hotelik widoki ... a kociaka nie porywaj :) kłopot i alergia wiem coś o tym ;)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...