niedziela, 4 marca 2012

Kocham marzec

Po raz kolejny marzec (który dopiero co się zaczął) okazuję się być najfajniejszym miesiącem w roku. Jak już pisałam 1 marca to rodzaj święta w Rumunii. Wygląda to jak dzień kobiet u nas, tylko, że dodatkowo przypina się biało czerwone przypinki. Nasi koledzy z działu finansów zasypami nas owocami; każda dziewczyna dostała pomelo hehe, a w kuchni czekały na nas kilogramy kiwi, pomarańczy, jabłek i bananów. W życzeniach napisali, że to po to, żebyśmy miały dużo witaminy C i dużo energii. Bardzo miłe to było.
Ale to nie koniec niespodzianek tego dnia. W drugiej połowie dnia Adina przyniosła mi pudełko z recepcji mówiąc, że dostałam paczkę. Nie wiedziałam za bardzo o co może chodzić więc otworzyłam w sekundę i zatkało mnie! Nie wiem czy pamiętacie posta o arzatorze, czyli palniku gazowym, którego nie mogłam zdobyć w Bukareszcie. A więc dostałam palnik ( i w dodatku dokładnie ten sam, o który prosiłam!! :) a do tego gaz, instrukcję, witaminy, pyyszne pistacje i dwie muffinki i zimne ognie, żeby w dniu urodzin włożyć do tortu :) Super niespodzianka, dziękuję bardzo teściom! :) i obiecuję zabrać ze sobą palnik przy następnej wizycie w domu i zaprezentować moje kulinarne zdolności dotyczące creme brulee ;)
Wczoraj po wycieczce do Cernicy, musieliśmy jeszcze zrobić jedną wycieczkę do Baneasa shopping center, żeby kupić kokilki (ramekiny), które równie ciężko dostać jak palnik (na przykład nie mają ich w ikei). Ale na szczęście pamiętałam, że kiedyś widziałam je w jednym sklepie, gdzie wciąż czekało na mnie 6 sztuk.
Wczoraj zrobiona była wersja testowa kremu brule, wersja testowa została zjedzona na kolację i śniadanie.
Dziś kolejna porcja się chłodzi w lodówce... Jak tak dalej pójdzie skończy się tym, że będę o 10 kg większa. Jak coś uwielbiam to nie mogę się powstrzymać przed pożeraniem tego:) Tak było jak mieszkałam w Pradze 3 miesiące - codziennie smażony ser, frytki i piwko. Dobrze, że robi się ciepło, będę mogła spalać krem brule jeżdżąc na rolkach.
Najgorsze w tym kremie jest to, że jest łatwy, tani i pyszny. Chociaż to tak naprawdędopiero palnik przemienia ten krem w cudo. Koniec o kremie. Jeśli komuś zrobiłam ochotę to zapraszam do Bukaresztu!


 



Pożegnajcie się z tą Iloną(chudzinką heh) na kilka miesięcy będę dwa razy większa.


3 komentarze:

  1. OMG. czemu tego nie miałaś, jak my byliśmy w Buka???? byłybyśmy razem 2 kluski :P

    OdpowiedzUsuń
  2. o matko , ale mi zrobiłaś smaka :) Uwielbiam creme brule :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ilonko wygladasz w kuchni z tym palnikiem rewelacyjnie;juz nie moge sie doczekac kiedy przyjedziesz do Polski i zaprosisz mnie na te desery ;super:)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...