Nie poszłam dziś nigdzie, nie chciało mi się, miałam dzień gospodarczy; rozpakowywanie pudeł, golenie nóg i szycie skarpetek. Przy okazji naprawiłam sobie torebkę, więc jakiś czas jeszcze powinna posłużyć. Chciałam zobaczyć gdzie jest najbliższy h&m, bo może gdzieś w pobliżu i mogłabym tam się przespacerować,ale nie ma żadnego w Rumunii, więc zostałam w domu.
I jak się okazało nawet nie musiałam wychodzić z domu, żeby przeżyć pierwszy szok. Z okna obserwowałam cały dzień jedną kobietę, która siedziała na krześle obok samochodu naprzeciw wejścia do mojej klatki. Paliła pety, patrzyła w okna, siedziała i siedziała. Tak mnie zaciekawiła, że zza firanki zrobiłam jej zdjęcie:
Myślałam, że może pracuje jako sprzątaczka w ministerstwie obok, albo na kogoś czeka. Jednak potem jak zniknęła a ja ubrałam okulary, żeby cerować skarpetki, zobaczyłam, że ona w tym aucie mieszka i prawie serce mi stanęło. Ja cały czas od przyjazdu użalam się nad swym losem, choć nikt mnie nie zmuszał do przyjazdu tutaj - sama chciałam. A wystarczy spojrzeć przez okno, żeby się postawić do pionu.
Dobra idę sobie obejrzeć film. "Słoneczne miasto" dostałam od dziewczyn z pracy na pożegnanie. Nie mogę się opuszczać w moim czeskim, a od jutra muszę się zabrać za poszukiwanie lektora czeskiego, jeśli taki w ogóle w tym mieście jest.
nie ma hm ale kicha...
OdpowiedzUsuńa ta w aucie to szpieg mowie Ci!