Jakas masakra…wypilam wczoraj 3 lampki wina bialego i dzis umieram!! w dodatku przyszlam poltorej godziny spozniona, planujac najpierw wejsc do lodowki, zeby sie ochlodzic, potem wypic cala kole, ktora mamy w biurze, a potem siasc przy biurku i udawac, ze cos robie, najchetniej quizy na fejsbuku, ale ze nie mam dostepu planowalam czytac onet. nie udalo sie, bo jak tylko weszlam na pietro dziewczyny zgarnely mnie na spotkanie z dyrektorka finansowa, ktora przed pojsciem na urlop chciala podusmowac polrocze. na spotkaniu byl juz caly nasz dzial, czyli finanse, zakupy i administracja i sniadanie. zrobilo mi sie slabo od razu tak tam weszlam i w dodatku stalam pod sciana, bo nie zdazylam juz zajac sobie miejsca. zeby nie zejsc tam przy wszytkich poczlapkalam po zimna kole, ale zrobilo mi sie od niej za slodko i znow bylam gotowa sie rzucic do wyjscia, zeby zemdlec w lazience a nie przy 50 osobach.
Teraz juz troche lepiej, kupilam se rybe i szpinak i wsunelam je w sekunde i czekam na 5 godzine, kiedy zwine sie z biura i pojde do biura Ivy, a stamtad wyruszymy na festiwal, na ktorym prawdopodobnie walne browara, zeby dojsc do siebie a potem sie wtopie w asfalt.
Poza tym przez zle samopoczucie zjadlam kilka ciasteczek z ciasta francuskiego z serem, wiec nie za bardzo juz jestem na diecie chyba.
A zeby poprawic sobie a nastroj kupilam sobie pierscionek i 2 pary kolczykow, kolezanka mnie zawolala, ze w sali konferencyjnej na 8 pietrze jest jakas pani z bizuteria, wybieralam godzine (na kacu ciezko sie zdecydowac), ale przynajmniej godzina jakos minela.
Poza tym wczoraj bylo smiesznie, poszlysmy z Aga na spotkanie expatow, po pol godziny znalazlysmy miejsce i jak zobaczylysmy sklad (30 kobiet, 3 facetow) postanowilysmy poczekac na Ive (ktora zatracila sie grajac w badmintona w parku, wiec byla troche spozniona). Po czym jak przyszla poszlysmy znow w to miejsce i wymieniwszy tylko porozumiewawcze spojrzenia poszlysmy do na inne ogrodki. Wlasciwie na ogrodki naprzewic, zeby obaczajac, co sie tam dzieje i nabrac troche odwagi przy szklaneczce trunku :P
Jak juz nabralysmy odwagi zostalo 3 gosci na spotkaniu, Tudor, Tudor i Cosmin. Wiec posiedzialysmy z nimi, posluchalysmy co opowiada Iva, miala duzo wiecej energii niz my, wiec glownie to ona mowila (fast-speaking, energy-debordating, accent-changing , Bratislava-born, Slovak style beer-drinking Ivana appeared , accompanied by the poles Ilona and Agnieszka). Nasze przybycie okreslono na blogu grupy jako massive East-European presence.
Dobra musze zrobic cos..
Nie chce mi sie :P
Aftera z ta stawka vatu nowa, bo wszystkie uslugi i dobra powinny byc opodatkowane ze stawka relatywna do miesiaca w ktorym zostaly wykonane, ale oczywiscie wiekszosc faktur wystawionych po 1 lipca, ma vat 24% niewazne, ze usluga jest z czerwca, i powinno byc 19%. Teraz wszyscy do mnie dzwonia i pytaja co maja robic, bo niektorzy dostawcy sobie ubzdurali, ze nie moga juz wystawic faktury z 19%, bo to jest nielegalne. Wlasnie przyszedl do mnie doradca podatkowy nasz (najbardziej wyluzowany czlowiek na swiecie) i skomentowa to cale zamieszanie tylko jednym gestem (strzelenia sobie w leb) hehe.
Nie wiem czy nie wyjde wczesniej z pracy i nie pojde se umyc glowy przed tym festiwalem, zeby sie lepiej poczuc i odswiezyc, nie wiem tez czy mi nie zdeptaja butkow moich bialych z materialu…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz