W czwartek rano wyjechaliśmy w Bukaresztu, byłam trochę spóźniona (30 min.) i jak dotarłam przed biuro nikogo nie było, więc pomyślałam, że pomyliła,m godziny i powinnam być o 8.30 zamiast 7.30. Już chciałam wejść do pracy, żeby napić się herbaty jak zadzwonili do mnie, że wszyscy już siedzą w autokarze i czekają tylko na mnie i mam ruszyć tyłek i biec do autokaru. Trochę byłam w szoku, że udało się Rumunom zebrać w pół godziny, no ale poczekali przynamniej.
Koło 12tej byliśmy na miejscu piękny hotel w górach z cudnym widokiem na Karpaty. Jeszcze wtedy nie przypuszczaliśmy, że będzie nam dane popatrzeć na te góry tylko z okien hotelu.
|
to widok z mojego okna |
Niestety nie był to prawdziwy tim bilding, ale cały czas spędzony na spotkaniach, dyskusjach, przygotowaniu prezentacji i prezentowaniu ich przed resztą. Na szczęście nasza prezentacja wypadła najlepiej, przez to że była przygotowana godzinę przed (inni spędzili 2 tygodnie, żeby to przygotować). Wszyscy się śmiali, bo ja przez nerwy wyświetliłam swój slajd ale mówiłam o czymś co miała prezentować Andreea, potem jak Oktavian się zaciął przy swojej części wzięłam mikrofon, żeby mu pomóc, ale sama nie wiedziałam o co chodziło w tym zdaniu, więc Ionut zabrał mi mikrofon i nas uratował. :)
Po wysiłku umysłowym pieczenie barana czy jakiegoś innego stwora (mówili, że to mała krowa?:) i grzaniec z cujki (rumuńskiej śliwowicy) i orkiestra góralska. Potem kolacja też w góralskiej karczmie z przysmakami lokalnymi i duuużo duuużo wina się polało (ja piłam wodę, żeby zachować czysty umysł przed teatrem).
No i wreszcie koło 23 zaczęło się odgrywanie scen przez grupy, my byliśmy jako czwarta (w sumie 6 grup). Niestety nie mogę porównać naszej 'sztuki' do reszty, bo nie zrozumiałam ich, tylko jedna oprócz naszej była po angielsku.
Ale za to inni porównali, bo na koniec było mierzenie długości applauzu i wygraliśmy!!! Wszyscy podchodzili mi gratulować i był to najlepszy moment dnia :)))
Na następny dzień znów prezentacje, ale dali nam łaskawcy pół godziny czasu wolnego i czuliśmy się jak opici czystym górskim powietrzem. Potem obiad, kolejna prezentacja, tym razem przyprowadzili hostessy, które chodzą po klubach i przekonują palaczy do palenia naszych papierosów. A na koniec najciekawsza część, gdzie wypisaliśmy wszystkie złe rzeczy na temat naszych menadżerów a potem jak wrócili do sali wylaliśmy na nich kubeł lodowatej wody. Było bardzo zaskoczeni, bo nie spodziewali się tak ostrych opinii, ale miejmy nadzieję, ze otworzy im to trochę oczy i poprawi sytuację w naszym dziale (szczególnie zmniejszy nadgodziny).
Wróciłam padnięta wczoraj i spałam 14 godzin, a teraz zabieram się za jesiennie porządki i idę na spacer do parku
|
Od prawiej Winston, Virginia, Dunhill, Philip Morris, Służący/ Ksiądz, na dole ja czyli reżyser i narrator :) |
|
a tu jego skecz i największa konkurencja (skorumpowany rumuński celnik), przegrali dwoma sekundami, więc był wkurzony. ha
|
|
laski |
|
rodzina Bundych, od lewej: Bud, Kelly, Al, Peggy (była najlepsza) i Marcy |
|
a tu już odbieramy gratulacje :P |
|
trochę tlenu |
|
i słońca |
Ilonko super gratulacje :)) może zmień zawód hehe
OdpowiedzUsuńwyjazd udany i pelen wrazen , towarzystwo urocze gratulacje wystepow i nowych przeobrazen Irenka
OdpowiedzUsuń