Do mojej kolekcji 'Polaków poznanych w nietypowych okolicznościach przyrody' dołączył kolejny Polak.
Ale wcześniej podsumuję trzy pozostałe:
- Agnieszka - poznałyśmy się przez bloga, ona pisząc swojego natrafiła na mojego, dała komentarz, umówiłyśmy się na Ursusa, zaprzyjaźniłyśmy się, jednak wywiało ją z chłopem do Barcelony, gdzie stworzyła kolejnego bloga.
- Łukasz - Polak, którego zaczepiłam w sklepie na dole, bo podsłuchałam, że mówi przez telefon po polsku, jak skończył dopadłam go przy makaronach i zapytałam: "Polak?". Okazało się, że tak i że mieszka po sąsiedzku, ale narazie nie udało nam się spotkać.
- Sąsiad, nie wiemy jak ma na imię, ale poznaliśmy go w windzie, mieszka na przeciw, matka Polka, ojciec Rumun, mówi idealnie po Polsku. Spotkaliśmy go raz tylko a mieszkamy tu już trzy miesiące - sąsiad widmo
...Właśnie rozgniotłam tyłkiem czekoladkę merci na mojej pięknej narzucie z bigi za 12 zł i nie wygląda to zbyt ciekawie...
Dobra, ale wracając do kolekcji, w sobotę o 6 rano na lotnisku Baneasa, żeby umilić sobie oczekiwanie w kolejce do odprawy zaczęliśmy się kłóćić z Tyckiem o to kto weźmie auto jak się rozstaniemy. Niestety przerwano nam i to przerwał nam Polak, który stał za nami i wszystko słyszał :/ No i okazało się, że mieszka tu i pracuje i też w korporacji, i jest z Bydgoszczy, ale kurde nie zapamiętałam jak miał na imię, pewnie dlatego, że było zbyt rano i wziął nas z zaskoczenia he he.
Wracając do uroczego kameralnego lotniska Baneasa, na szczęście dopiero drugi raz miałam nieprzyjemność stamtąd lecieć. Baneasa to najgorsze zapadłe i najmniej zorganizowane lotnisko na świecie, budynek PKS w Nowym Sączu na lepszy standard, jednak tanie linie latają jedynie stąd, więc jesteśmy skazani. Poza tym niema gdzie usiąść w środku, totalny brak organizacji, olbrzymie kolejki do kontroli (chociaż Nuno Agi przepuścili z olbrzymim szamponem i żelem pod prysznic, więc nie wiem co tak naprawdę sprawdzają). Poza tym jak już przejdziesz przez kolejki to nie ma gdzie usiąść, a 'duty free' ostatnio miał do zaoferowania kilka butelek wódki i wodę mineralną. Nie zrobiłam tam zdjęcia, ale kradne czyjeś, też kradzione z tego co widzę.
Więc ogólnie przerąbane, bo jak nie wymierzysz idealnie czasu i przyjedziesz za wcześnie to musisz tam gnić, a jak za późno i nie przepchasz się przez kolejki to nie odlecisz.
Aż mi się łezka zakręciła w oku na wspomnienie naszego spotkania :) A popatrz jaki zbieg okoliczności, że kolejny polak z mojego miasta. jakbym została to byśmy założyli klub bydgoszczan w bukareszcie :)A Nuno głupi wziął litrowy żel pod prysznic i pół litrowy szampon firmowy, niestety z powrotem już we włoszech nas nie przepuścili.
OdpowiedzUsuńMam na imie Marcin ;-). Jak bedziecie mieli ochote wyskoczyc na Ursusa, daj znac: ampiotr@poczta.onet.pl.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Czy mieszkacie jeszcze w Bukareszcie? a może macie kontakt do innych Polaków tu mieszkających? przyjechałem tutaj na około 6 m-cy i poznałbym szybciej zwyczaje, jakie tu panują. poproszę o info, jeśli macie awwwa@o2.pl artur
OdpowiedzUsuńwitam, mieszkam w bukareszcie. tylko tymczasowo. moj maz jest rumunem, mozna o mnie zachaczyc na facebooku. Monika Caramida lub mail. monikacaramida1@gmail.com bardzo chetnie sie spotkam na kawe i pogawetki.
OdpowiedzUsuń