wtorek, 1 listopada 2011

Dziś posta nie będzie...

...bo i tak wszyscy są zaaferowani lądowaniem bez kół i nitk nie będzie czytał bloga tego dziś. Napiszę tylko, że zwalczyłam chorobę wczorajszą dawką czosnku i imbru i dziś mogłam cały dzień efektywnie pracować...jedyne 12 godzin, no ale to przez zamknięcie. Już niedługo krótki urlop mnie czeka, ale to tajemnica:]
Tak się zrobiło tęskno dziś szczególnie, wszystkich świętch w domu, a tu nawet nie obchodzi się niczego podobnego, jak zadzwoniłam do domu z roboty i okazało się, że prawie komplet siedzi na kanapie przed tv (mama, ciocia Marta, Edytka, Olusia, Majulek i pies obronny) to ścisnęło mnie w gardle. Pies ignorant nie chciał się do kamery na skypie pokazać, tylko leżał na kanapie i udawał, że ogląda lądowanie, phi!
Ale już niedługo, bo za 1,5 miesiąca pekin będzie w komplecie! Na pocieszenie zagryzłam smutek za domem pysznym sznyclem przywiezionym z Polski od 'teściowej' :)
Chłopaki w pokoju mają narady na tematy z kosmosu (napięcie, UPSy i inne takie) a ja się zabieram za zasłużony relaks, czyli zwierciadło i jak poznalem waszą matkę.
Noapte buna



1 komentarz:

  1. sznycelki od tesciowej sa zawsze najjjlepsze zwlaszcza jak sa pieczone dla wyjatkowych odbiorcow

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...