Wiec w wigilie sobie plakalam troche, a potem umarlam ze smiechu :) Okazalo sie, ze ryba, ktora Tycek wybral na glowne danie jest stara i smierdzi na pol domu. Wiec z 5 godzinnego pichcenia w kuchni (barszcz i uszka to bardzo czasochlonne dania) okazalo sie, ze mamy tylko wlasnie to na wigilie.
Halibut od teraz stal sie nasza trauma, poniewaz wietrzylismy po nim mieszkanie 2 dni.
Wczoraj pospacerowalismy po Buku a dzis lezalam i nie robilam nic. Jestem zmeczona wiec ide lezec dalej.
Jak widac na zdjęciu niżej w Bukareszcie wiosna pełną parą, wczoraj było 15 stopni, wszystkie lodowiska się roztopiły, co oczywiscie w niczym nie przeszkadzalo Rumunom w jezdzeniu na lyzwach:)
PS. nikomu nie polecam swiat na obczyznie.
hej... my za to mielismy problemy z doleceniem. opoznienie samolotu do lizbony, potem juz zaden pociag i autobus nie jezdzil, wiec musielismy zainwestowac w lot polgodzinny do porto prawie 150 €, co nas porzadnie zrujnowalo na koniec roku, ale i tak mielismy szczescie bo byly 2 ostatnie miejsca. kolacje jedlismy o polnocy, dziwnie bez rodzicow, karpia, barszczu.
OdpowiedzUsuńzycze wam za to jak najlepszej zabawy sylwestrowej :)
A gdzie sałatka jarzynowa? Odezwij się na skajpie ciociu Ilonko!
OdpowiedzUsuń