jeszcze tylko dwa dni i bede mogla lepic pierogi, pisac bloga, ukladac pranie i prasowac, leżec i nic nie robic, robic kutie pierwszy raz w zyciu, odpowiadac na mejle, byc na skajpie, zainstalowac nowy windows, spacerowac w dzien, lezec i lezec i nic nie robic tez, i wymyslac za co mam sie przebrac na sylwestra w paryzu (kim chcesz byc). i w ogole! i robic kompot z szuszu.
Aniołek:
Biedny Tycek, chyba ma za malo kontaktu z jezykiem polskim, bo wlasnie chce mi wytlumaczyc fabule filmu, i opowiada: no ta parka wyruszcza na wyprawe jachtem i wzieli rozbitnika..
a to zdjecia ze wczorajszego spaceru:
Aniołek:
Park Cismigiu:
Targi z jedzeniem na placu rewolucji:
Biedny Tycek, chyba ma za malo kontaktu z jezykiem polskim, bo wlasnie chce mi wytlumaczyc fabule filmu, i opowiada: no ta parka wyruszcza na wyprawe jachtem i wzieli rozbitnika..
:)
to chyba jakies nowe polaczenie rozbojnika z rozbitkiem? hehehe
Ilonka jakie sery !!! jakie lodowisko !!! jakie plany !!! Zazdroszcze Wam :))
OdpowiedzUsuńJa zazdroszczę pozytywnego nastawienia i ambitnych planów. Ja mam pierogi od teściowej, barszczyk z kartonika, może ewentualne jakąś rybę po grecku uda mi się zrobić.
OdpowiedzUsuńGdzie dają aniołkom takie skrzydełka?:)