Muszę pisać szybko, bo komputer mi się tak strasznie grzeje chyba od upału, że się wyłącza co chwilę i nie chce pracować. Nie dziwie się mu. Jest 40 stopni, nie ma klimy w mieszkaniu, okna nie da się otworzyć, bo będzie jeszcze gorzej. Biorę co pół godziny lodowaty prysznic i pomaga na chwilę. Czekam na burzę, bo od tygodnia nie mogę spać przez to gorąco. Odliczam dni do wyjazdu.
Właśnie spędziłam godzinę w supermarkecie kupując tylko arbuza, cytryny, miętę i pomidory. Ale tam taki przyjemny chłodzić, że nie mogłam się oprzeć.
Byłam też na pożegnalnej lemoniadzie z moją nauczycielką rumuńskiego i chciałam jej zrobić zdjęcie i zdjęcie cafe verona, bo to miejsce jest urocze i ma cień i zraszacze z wodą. I zrobiłam zdjęcia, ale bez karty pamięci, więc tak na prawdę nie zrobiłam. Ale ukradłam z neta cafe verona, a zaraz obok gradina oar. Jedne z lepszych miejsc w Buku, zwłaszcza, gdy temperatura przekracza 40 stopni.
We wtorek byłam w dziewczynami w shift pabie, w środę spotkałam się z Catą i Alexem, którzy od pół roku mieszkają w Bremen. Mówią, że tęsknią i że będą wracać. Ach ach, to tak jak ja :) tylko jeszcze nie wiem kiedy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz