Weekend był wyczerpujący, bo w sobotę musiałam lecieć do Polszy, a w poniedziałek rano już miałam wracać do Buku. Byłam na chrzcinach małej Alutki, mojej nowej chrześnicy, grzeczny, słodki Aniołek. Masowałam jej malutkie syrki w kościele podczas chrztu, może dlatego była taka grzeczna. Babcia Alutki, mama Amelki, zmotywowała mnie do napisania tego posta i dwóch kolejnych. Także jednak mam jakiś czytelników poza moja mamą.
Na razie mam plan napisać post o wyprawie nad morze Czarne, mam nadzieję, że uda mi się dziś. Choć nie mam wielkiej pewności, bo idziemy za godzinę na kolację z Ivą i jakąs ekipą Czechów, yeaaaah. Tycek kręci nosem, że będziemy gadać po czesku, ale wypije kilka piw, to pewnie zacznie gadać z nami. Jak wrócimy z kolacji musimy się spakować, bo jutro po pracy idziemy na koncert The Wailers, a w sobotę o 6 rano wyruszamy w kolejną wyprawę do Transylwanii, tym razem do Sibiu i Sighisoary.
Po powrocie znad morza udało mi się wreszcie wybrać do Agnieszki na drinka z likierem Beirao, Agnieszka ma śliczne mieszkanie, ale mniej ślicznego właściciela, który jest liderem jakiegoś zespołu, bardzo znanego i popularnego tutaj, cały czas jest poza Bukaresztem, bo na przydkład nagrywa teledysk i zapomina sobie zapłacić rachunki, więc czasem im coś odetną, ostatnio dostęp do internetu :P
Aha, w ten sam dzień, tylko, że wcześniej wybraliśmy się z Madaliną i Tyckiem do Decathlonu, bo Mada chciała się poradzić w sprawie kupna rolek. I jakimś cudem udało się też namówić Tycka i kupił piękne czerwono-czarne rollerblady.
Tydzień temu stawiał pierwsze kroki na rolkach w parku Cismigiu, a przedwczoraj już sam śmigał pod łukiem triumfalnym, a ja międzyczasie uczyłam Madalinę.
Poniżej filmik, który nakręciłam, żeby pokazać jakie super mają warunki do jazdy na rolkach. I to w centrum miasta!.....Nie mogę znaleźć kabla, więc nie będzie filmu :) Nie mam czasu go szukać, bo już 9 (wróciliśmy z kolacji), muszę szybko napisać posta o morzu i zaczać się pakować.
Jeszcze tylko napiszę, że wczoraj poszliśmy na sziszę i gołąb zrobił kupę na Tycka jak próbował mnie namówić na drugie piwo. Potraktowaliśmy to jako znak, żeby wrócić do domu i graliśmy w remika :)
A jeszcze tak na pamiątkę dodam zdjęcia z remontu bloku, jakby ktoś był zainteresowany.a
i kable, bo dawno nie dodawałam :)
A tu jedzonko dobre co zrobiłam:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz