Chciałam napisać, że mam wyrzuty sumienia, to znaczy nie wyrzuty, ale głupio mi, bo zamiast sama zostać wyrolowana, wyrolowałam dziadka w budce z kwiatkami! W czwartek jak szłam na timdeja to wstąpiłam do budki z kwiatkami kupić koleżance z pracy tulipany, na urodziny. Pan sprzedawca pomógł mi wybrać, chyba zastępował żonę czy coś, bo strasznie nieporadnie mu szło wyciąganie ich z wiaderka, a potem pakowanie tych kwiatków. W końcu taki dumy z siebie wręczył mi bukiet tak dziadowsko zapakowany w folię w kokardki i gwiazdki (z bożego narodzenia) i ja się pytam hałmacz, a on taki dumny z bukietu mówi "trihandret" a ja zrobiłam taaakie oczy i mówię "trihandret????" i oczy siroty. I dałam mu 100 lei (100zł)a on popatrzył na mnie, coś tam zaczął liczyć i liczyć i w końcu dał mi 70 lei i znów popatrzył i dodał jeszcze 5!!! I potem jak już wyszłam to dotarło do mnie, że dziadek operował starą walutą, i miał na myśli 3o lei, nie 300 i nie chciał mnie wyrolować, bo to przecież normalna cena za pięć tulipanów... No i miałam wyrzuty, że nie dość, że tyle energii włożył w zapakowanie tych kwiotków, to jeszcze go oskubałam na 5 lei!
Dziś była piękna pogoda i w ogóle piękny dzień, bo Rodiki nie było w biurze, bo się na wojaże do Wiednia zapuściła. Poszłysmy sobie z Mariną i Iriną na obiadek do knajpki niedaleko i jadłyśmy na tarasie i było tak super w słoneczku. Potem coś tam porobiłam i o 18 wyszłam he. Potem poćwiczyłam, popisałam bloga i idę spać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz