Postanowiłam, że skoro już dogłębnie wyczerpałam temat miasta, będę pisać bloga o gotowaniu.
Dziś zrobiłam kolejną piccę :
Oraz zjadłam humusa, który można znaleźć na zdjęciu na którymś z postów ze stycznia. (A może raczej bloga o jedzeniu powinnam napisać?:)
Ponadto w pracowniczej lodówce czeka na mnie pilaw, którego dziś nie zdążyłam zjeść. Z emocji nie zdążyłam, bo miałam pierwszą prezentację przed kontrolerem i byłam przejęta. A potem jak już emocje opadły (well done, gooood job) zagadałam się z audytorką (którą spotkałam na imprezie w sobotę, i przy okazji umówiłyśmy się na kolejną sobotę na wspólne wyjście). Nie wiem czy można się zadawać z audytorami podczas audytu korporacyjnego? Pewnie i na to mają procedury.
Potem się zagadałam z Mariną z biurka obok i pokazywałam jej zdjęcia mojej piccy z wczoraj na blogu. I powiedziałam, że też ją dam na bloga i ona się zgodziła, ale dopiero w piątek jak już będzie po fryzjerze he, więc będzie kolejne zdjęcie z serii frajdejnajtfiwer w pracy. To Marina, uczy mnie rumuńskiego i jest b.b.b. fajna :)
Na dodatek chciałam przyszpanować i jak wychodziłam powiedziałam "la revedere" chłopakom z recepcji i też się z nimi zagadałam na temat języka rumuńskiego i polskiego. I to wszystko pewnie dlatego, że dziś miałam silne postanowienie wyjścia z pracy wcześniej, tzn. nie wcześniej, tylko o normalnej porze...Nie udało się, wyszłam o średnio normalnej (19), czyli nie aż tak nienormalne jak w piątek (22.15 - w dodatku dowiedziałam się, że za to powinnam dostać voucher na taksówkę! a nie drałować po nocach na nogach. (Bo to oczywiście coś innego niż wracanie na nogach o 3 rano z biby :)
No ale na szczęście Rodiki nie ma do końca tygodnia, więc jeszcze trzy dni wychodzenia normalnie przede mną. Potem muszę z nia porozmawiać.
Wiem, że mogłabym coś więcej napisać na tym moim blogu o gotowaniu, ale obiecuję, że jak tylko skończę sex w wielkim mieście (oglądać he) będę miała na to więcej czasu. Jeszcze tylko pół sesonu 5 i cały 6, więc w następnym tygodniu może jakiś przepis umieszczę :)
Dobra na koniec jeszcze się poskarżę; ONI w ogóle nie odśnieżają chodników i bocznych uliczek, nie użwają soli, piasku ani żadnych innych metod ułatwiających pieszym poruszanie się w terenie. Jest ciężko, zamiast 10 minut idę do pracy 30, a jest coraz gorzej, bo śniegu i lodu wciąż przybywa.
Ale koniec narzekania, jeszcze tylko 3 dni i nareszcie wizyta pierwszego Gościa z kraju :)
Gościu mój drogi nie zapomnij o polskim chlebie i gazetach :)
Jak się da jeszcze gdzieś krupnik wcisnąć, będzie idealnie!
ej napisałam wczoraj komenta i gdzie on jest? to jeszcze raz bo coś pomyliłam, jesteśmy u julki i cie pozdrawiamy droga ilono w wielkim świecie.Jest tu pięknie, w domu zimno na polu ciepło:)Odezwiemy sie wieczorkiem jeszcze jak bedziesz cmok cmok
OdpowiedzUsuń