Piątek był do tej pory najlepszym dniem roboczym w Bukareszcie. W pracy za wiele nie zrobiłam (tylko zapłaciliśmy 2miliony Lei przez pomyłkę za polskie i czeskie akcyzy, więc afera, ale w poniedziałek nam zwrócą - miejmy nadzieję!).
o 13 wyszłyśmy sobie z Mariną i Iriną na obiadek, i pani mam poleciła (Irinia też nie je mięsa), zgadnijcie co? hehe ser cascaval z frytkami. Oczywiście nie był tak wspaniały jak czeski albo eidam albo hermelin, ale całkiem dobry :) Wracając wstąpiłyśmy do parku na sesje fotograficzną:
o 16 byłyśmy zapisane w kolejce na profesjonalny makijaż, nie wiem czemu z okazji promocji nowych slimów, przyszła do biura najbardziej znana rumuńska wizażystka i malowała wszystkie szczęśliwe dziewczyny, które zdążyły się na czas zapisać. Powiedziałam mi, że mam suchą skórę wokół oczów i żebym sobie kupiła jakiś porządny krem, bo to są zmarszczki mimiczne i jedynie botoksem będę je mogła usunąć. phi! No ale mejkap był ładny a potem sesja z profesjonalnym fotografem, który był tak strasznie przystojny, że wstydziłam się patrzeć w obiektyw i mi łzy leciały hehe, i jeszcze miał taki duży aparat. Potem wszystkie zrobiłyśmy sobie sesję moim aparatem, a na końcu, żeby już całkiem nie pracować zrzuciłyśmy zdjęcia na komputer (musiałam pożyczyć kabelek od fotografa:).
A tu Ioana, której córeczka przyszła na chwilkę do biura i taka słodka była, że musiałam jej zrobić zdjęcie:
Jak już zostałam sama, postanowiłam, że popracuję godzinkę chociaż i zaczęłam robić internetowy kurs us gaapa. Ale po pięciu minutach zadzwoniła Irina, że mam przyjść na 6 piętro po nie i że idziemy na drinka :) Więc nareszcie pierwszy raz po 4 miesiącach udało mi się wyjść po pracy na drinka! I super miejsce, b.blisko biura i pyyyszne coś co się nazywało czokokaps lody z gorącą czekoladą, orzechami laskowymi i bitą śmietaną...mmm....
Muszę iść na jakieś zakupy, bo spałam do 11 i jestem bardzo głodna a w lodówce mam tylko pomidora. Potem idziemy ze Słowakami do skansenu.
Zajebiście :)))) buziaki :*
OdpowiedzUsuń