Drogi Pamiętniczku :P
W końcu mogę odetchnąć z ulgą, są moje wyniki badań i z tego co mówi lekarka jest OK. Jedyne co mam złe to poziom wapna, ale to się da zrobić jajkami i serami i za wysoki poziom żelaza, ale przynajmniej nie muszę się martwić, że czeka mnie anemia z braku mięsa. Poza tym nie mam kiły, próby wątrobowe też spoko i nawet nie mam HIVa, bo to też sprawdzali, nie miałam pojęcia, że będą to badać.
Na łobiad wyszłyśmy z Mariną do knajpki Vama Veche i był pyszny, tzn. makaron z pomidorami i bazylią, ale smakował wspaniale, bo przez dwa dni miałam w ustach tylko sucharki... :) Troche nam zeszło, więc musiałam posiedzieć w pracy do 19tej, ale o tak jest 21 i dopiero teraz się ściemnia.
Idę do wyra czytać książkę po czesku, muszę nadrobić zaległości językowe, bo jutro kolacja ze Słowakami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz