poniedziałek, 7 lutego 2011

Zupa z soczewicy

W weekend nareszcie zobaczyliśmy się z ludźmi już zapomniałam trochę jak to jest fajnie się z ludźmi widzieć! (mój tata ma chyba czternasty zmysł, bo zawsze jak dzwoni to jesteśmy albo w trakcie albo po imprezie - a to ostatnio nam się nieczęsto zdarza).
Zaprosiłam Madalinę i Oktava, Tycek kolegów z pracy, Gorana z Macedonii, Vlada i Iona z Mołdawii. Chłopaki zajęli się opróznianiem zapasów z urodzin Tycka (wódka, rakija z Serbii, piwo, na szczęście nie doszli do Metaxy i balantajnsa, będzie jak znalazł jak Marysia przyjedzie :)), a my z Madą narzekałyśmy sobie trochę jak to się długo nie widziałyśmy: ona miała uszkodzoną kość ogonową i musiała siedzieć w domu, ja jak wiadomo mam uszkodzoną przełożoną i nadgodziny. W międzyczasie jak się nie widziałyśmy Oktav poprosił ją o rękę, więc oglądałyśmy suknie ślubną przez internet, hotel w którym będzie ich ślub itp, mamy zaproszenie na początku czerwca, w dodatku będę jedną z pięciu druhen :) nie dość, że przed wyjazdem załapiemy się na rumuńskie wesele w hotelu na Mamaia Beach, to jeszcze będę druhną i pewnie złapię bukiet :] Potem wylądowaliśmy w klubie Expirat, gdzie Tycek doznał nirwany (pewnie po tej rakiji, tak podobała mu się muzyka i impreza, że aż zaczął sobie sam robić zdjęcia komórką (i próbował (!) zapisać w telefonie nazwę klubu).
Niedziela to był dzień najbardziej leniwy, niektórzy musieli wyleczyć się z kaca i spali do południa:] a inni wstali o 9 i się uczyli. Po południu się mi niechcący przysnęło na 4 godziny a potem robiłam kurę w sosie cebulowo śmietanowymmmmmmmmm. A dziś zrobiłam zupę, i właściwie tylko dlatego piszę tego posta, żeby wam dać przepis. Zupa jest tak pyszna, że gdyby nie to, że już za dużo zjadłam i się nie mogę ruszyć, to naładowałabym sobie jeszcze jedną miskę, selera naciowego nie miałam, ale miałam zwykły, ser tylko żółty, a płatki czili się zmieliły same, ale i tak wyszła pycha, naprawdę, najlepsza zupa jaką jadłam w życiu: http://whiteplate.blogspot.com/2011/02/zimowa-zupa-z-soczewica-i-makaronem.html
A teraz chyba idę sobie poleżuniać, to pa.
Skończyłam 3 sezon chirurgów i skończył mi się dostęp online, więc narazie detoks, ściągam sobie 4 epizody z 4 sezonu, żeby mieć do samolotu, a potem dopiero jak wrócę, czyli 20 lutego. I wtedy będzie prawie marzec, a od marca zostaje tylko 6 miesięcy do powrotu, czyli malutko:)

A to post, który napisałam dokładnie rok temu: http://rokwbukareszcie.blogspot.com/2010/02/bukareszt-w-jeden-w-weekend.html

ROK!! Już ponad rok tu jestem, dziś dokładnie rok, miesiąc i 3 dni...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...