wtorek, 11 maja 2010
Bratysława
:)))
Co tu dużo pisać, piwo, ser smażony i prawie po czesku mówią RAJ :)
Iva z Vivą nas odebrały na lotnisku:
potem pojechałyśmy na śniadanie (koniki polne), potem spać na 2 godziny (wylot z Bukaresztu byl o 5, więc nie zmrużyłam oka), potem pozwiedziałyśmy Bratysławę z ekipą z Bukaresztu (Iva, Viva, Barbora, Katka, Michal i Andrej, Mada:
m. in. wycieczka pociągiem, który był autobusem po starówce, wieczorem piwko. W sobotę wycieczka kolejką linową a potem byłyśmy zaproszone na obiad do mamy Ivy, gdzie jadłam najpyszniejsze rzeczy na świecie: było weprzo-knedlo-zelo i bryndzowe i kapuściane haluszki a w niedziele smażak, do tego babcia Ivy cały czas namawiała na panaczek (banieczka metaksy), wiec było wesoło. Dostałyśmy też prezenty: łańcuszki i koralne, hehe Iva nas ostrzegała, że nawet jak będzie coś badziewnego, to mamy udawać, że się cieszymy, ale ja byłam naprawdę wzruszona:)
Potem skoczyłyśmy na grila pod miasto do znajomych Michała (szwagra) gdzie zakochałam się w Mamutku:
a wieczorem była biba w Harley klubie, gdzie Iva zaprosiła ponad 3o znajomych, w tym całkiem fajnych Słowaków :P w programie był też striptizer, śliczny blondynek z niebieskimi oczami...
W niedziele czil nad rzeczką i relaks na słoneczku a wieczorem wielka niewiadoma, bo mieli zamykać lotnisko, na szczęście zamknęli o północy, więc nasz lot o 23.30 odbył się bez żadnych zakłuceń ufff. tak czy siak zakochałam się w Bratysławie, więc muszę tam powrócić :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
a gdzie zdjęcia striptizera?
OdpowiedzUsuńnie ma :((((((((
OdpowiedzUsuńWidze ze dalas rade po dwoch tuborgach jeszcze obszernego posta zamiescic :)
OdpowiedzUsuńno i fakt ja tez liczylam na zdjecia :)
dostalam przyplywu energii tworczej po tuborgu :)
OdpowiedzUsuń