Dzis zszokowalam cale biuro, bo kupilam sobie pora w przerwie na lancz i polozylam go na biurku, i co chwile ktos podchodzil i pytal mnie co to jest...Musialam nawet sprawdzic, jak to jest po rumunsku, zeby im wyjasnic a, niektorzy nawet klocili sie, ze to czosnek, chociaz mial prawie metr i byl zielony. A potem jeszcze bardziej sie dziwili, jak mowilam, ze zrobie z tego zupe krem.
Kupilam tez truskawki i zjadlam makaron z truskawkami i jestem w niebie po tych truskawkach. Takie prawie lato, chociaz leje tu, wieje i paskudnie. Tycek poszedl na rundke po knajpach, zeby znalezc cos na piatkowa impreze pozegnalna. Takze w piatek najpierw kolacja z ze Slowaczkami, Iva i Viva. Iva wraca za miesiac na Slowacje na zawsze, wiec ma intensywnie zaplanowany kazdy weekend do konca. Potem impreza Tycka pozegnalna z Oraclem. W sobote idziemy do Pauliny na kolacje pozegnalna, bo ona z kolei wyjezdza do Amsterdamu, bedzie tez Marketa, ktora wraca do Pragi. Takze jedynie dla nas jak narazie nie bedzie pozegnania z Rumunia. Po kolacji u Pauliny idziemy na koncert Manu Chao, a potem w niedziele bedziemy odpoczywac :) Wspanialy plan, oby tylko dotrwac do piatku.
Wczoraj Tycek stwierdzil, ze mam najnudniejszego bloga na swiecie :)
Właśnie że twój blog jest bardzo ciekawy, czytam go z wypiekami na policzkach,przynajmniej wiem co u ciebie, jak nie masz czasu ze mna rozmawiać; te twoje miedzynarodowe znajmości i praca w korpo,ach!
OdpowiedzUsuńJa tez dzisiaj kupilam pora na zupe, co za zbieg no nie?
Ciekawszy był jak Marcin był w Krakowie ;)) taki żarcik. Jakie życie taki blog ;) też żarcik. Dla mnie super jako czytelniczki mamy.
OdpowiedzUsuńTo powiedz Tyckowi że to najlepszy "najnudniejszy" blog na świecie.
OdpowiedzUsuńMam na imię Łukasz i zjeżdżam do Bukaresztu w sierpniu razem z Majką 2 i pół roku do mojej Basi która jest już tam od czerwca.
Taka mała przeprowadzka :)
Tak czy inaczej będę gościem na twoim blogu i będę czytał o porach w Bukareszcie.