W niedziele rano po kawie na plaży pojechaliśmy do Bułgarii do Balchik, gdzie natknęliśmy się na jakaś manifestację. Nie za bardzo wiedzieliśmy o co chodzi, a najgorsze było to, że przez tłum pozamykali pałac i ogród botaniczny, który tam przyjechaliśmy zwiedzić . Ale po jakimś czasie się rozproszyli i udało nam się wejść! Bardzo ładnie tam, choć i tak największe wrażenie zrobiła na nas wyżerka w restauracji na plaży. Ja zjadłam pysznego zębacza a Tycek małże, które pan wyławiał z morza zaraz obok nas. No i oczywiście Zagorka do tego. Wiec jak ktoś jest w Balczik, to koniecznie niech się wybierze do Korony.
Po obiedzie powoli wróciliśmy do Rumunii, gdzie wymusiłam na Tycku 20 min. plażowania, ale po 20 min ze smutkiem w sercu trza było się udać w stronę Bukaresztu.
Pierwsze dwa zdjęcia z Rumunii, reszta z Bułgarii.
I ostatnie też w Rumunii jak zostałam siłą ściągnięta z plaży :(
Aha i wolimy Bułgarię, bo lepsze jedzenie, taniej i zamiast bezdomnych psów mają bezdomne koty, które są grzeczniejsze.
Ale mieliście fajny weekend. U nas Nuno umierał bo zatrucie jakieś ma, więc solidaryzowałam się z nim w domu, zamiast zostawić biedaka i wystawić się na słońce na plaży...
OdpowiedzUsuń